sobota, 5 grudnia 2015

Rozdział 7 "Pouczymy się anatomii?"

Harry zmaterializował się wraz z rodzicami swojej koleżanki w szpitalu. Poszli do odpowiedniego działu i zapukali do drzwi jakby oczekiwali, ze ich córka z dnia na dzień wybudziła się ze śpiączki. Weszli do pokoju i z ogromnym smutkiem spojrzeli na bladą dziewczynę. Pani Granger usiadła na krześle obok łóżka i ujęła chłodną dłoń Hermiony. W tej chwili wszystkie wspaniałe momenty z życia ukazały się jej przed oczami.
-Pójdę porozmawiać z uzdrowicielem. Zaraz wracam. - Pan Granger położył dłoń na ramieniu żony. Wie jak jest jej trudno w tej sytuacji, z resztą sam nie czuje się lepiej. Pocałował ją w policzek i wyszedł. 
-Przynieść Pani coś do picia?- Harry spojrzał na starszą od siebie kobietę. Ta pokiwała przecząco głową. 
-Czy Hermiona mówiła Ci, że źle się czuje? Albo coś w tym rodzaju? 
Potter dobrze zrozumiał o co może chodzić. Przygryzł wnętrze policzka, a potem westchnął czując dziwny i nie do opisania smak krwi. Włożył ręce do kieszeni bluzy.
-Ekhem, ostatnio bywały spięcia pomiędzy nią a Ronem, ale to tylko głupie kłótnie tak naprawdę o nic. Hermiona nie wydawała się być smutna. Czasami aż tryskała energią.- Wzruszył ramionami.
-No to dlaczego próbowała się zabić? - Szatynka wybuchnęła głośnym płaczem. Schowała twarz w dłoniach. 
Gryfon nie wiedząc co zrobić stanął w miejscu i po prostu zaczął się wpatrywac w mamę jego koleżanki. Próbował dobrać jakieś odpowiednie słowa i ubrac je w miarę sensowne zdania, lecz jego plan spełzł na niczym.
-Proszę Pani...- Potargał swoje włosy. 
Do pokoju z powrotem wszedł Pan Granger wraz z uzdrowicielem. 
- Dzień dobry. Mam dobrą wiadomość i złą. Hermionę da się wybudzic ze śpiączki, lecz będzie to trwało miesiąc, może dwa, a nawet więcej. Trzeba się uzbroic w cierpliwość. Możliwa będzie utrata pamięci przez pacjentkę.- Uśmiechnął się delikatnie.
Wszyscy poczuli wspaniałą ulgę.
--
-Rozejść się! Rozejść! Co to za zbiorowisko?!- Profesor McGonagall wtargnęła na dziedziniec szkoły. 
Na ziemi leży Ron Weasley, a na nim siedzi Draco. Obydwoje okładają się ciosami. W okół nich ustawiła się duża grupka gapiów. Część kibicowała Ślizgonowi, a część Gryfonowi.
- Pan Weasley otrzymuje dwumiesięczny szlaban u Profesora Snape'a, a Pan Malfoy u mnie. Minus pięćdziesiąt punktów dla obu domów. Obydwoje marsz do dyrektora! Jaki wy dajecie przykład gościom i młodszym uczniom?! -Wzburzona kobieta ruszyła poprzez tłum dzieci. 
- Rozejść się i to juz! Nie macie lekcji?
- Jeszcze się policzymy Weasley.- Draco popchnął rudzielca i jako pierwszy wszedł do gabinetu dyrektora. Usiadł na jednym z krzeseł i spojrzał wyczekująco na Dumbledore'a. Oczekiwał, że staruszek wybuchnie albo zacznie prawić im kazanie odnośnie tego co zrobili lecz ten tylko delikatnie się uśmiechnął i zerknął na nich.
- Jeśli się nie mylę profesor McGonagall już wam wymierzyła odpowiednią karę, więc idźcie do Pani Pomfrey. Lecz wiedzcie, że wyślę sowę waszym rodzicom. Do widzenia.- Rzucił im ostatnie, szybkie i beztroskie spojrzenie, a potem wrócił do przeglądania dokumentów.

Tylko tyle? A może aż?

Draco już widzi niezadowoloną minę jego ojca, będzie marudził i przeklinał, że jego syn zniżył się do takiego poziomu, jak bicie się z Weasley'em. Przewrócił oczami i ruszył przed siebie, na zakręcie wpadł na wysoką blondynkę.
- O hej! Malfoy, tak? Ojej, co Ci się stało?- Dotknęła spuchniętą wargę blondyna.
- Nic, co chcesz? Jestem zajęty.-Strącił jej dłoń i otarł krew spływającą z jego ust wierzchem ręki.
Dziewczyna zrobiła odrobinę oburzoną minę spowodowaną nieuprzejmością chłopaka, lecz odetchnęła i wyprostowała się. Zdążyła już usłyszeć, że Ślizgoni słyną z nonszalancji i wrogości do osób z nieczystą krwią. Co prawda Florence nie musi się o to martwić, w jej szkole nie patrzy się na to z jakiej rodziny kto pochodzi, lecz jakie jest znaczenie jego imienia. Dziewczyna na drugim roku nawet studiowała przedmiot, który odnosił się do znaczenia ludzkich nazewnictw, nazwisk i oczywiście imion.  JjTp czyli "Jakie jest Twoje pochodzenie?"

Draco oznacza z łacińskiego smok i wąż, a Malfoy również od tego samego starego języka maleficus, co symbolizuje "czyniący zło". Jednak z francuskiego Mal foi cechuje złą wiarę.
Ten chłopak z pewnością nie należy do tych najmilszych i najgrzeczniejszych.

- Chodzi o to, że nie wiem jak dojść do biblioteki. Mam godzinę wolną i chcę coś poczytać. Ta szkoła jest naprawdę.....
- DOŚĆ już, rozumiem, okej? Zaprowadzę Cię- Malfoy ruszył po schodach.
- Dlaczego jesteś dla mnie taki.... zimny? To, że jesteśmy w innych domach nie oznacza, że musimy się nienawidzić.
Draco przewrócił oczami, serio ma dość tej dziewczyny. Buzia jej się w ogóle nie zamyka. Na całe szczęście jej brat jest spokojniejszy. Westchnął i jedyne na co go było stać to ciche mruknięcie "Nieważne".
- No ej, Malfoy. Nie chcę abyś traktował mnie jak powietrze, jak coś niepotrzebnego. Ludzie nie lubią gdy tak się z nimi obchodzi. Nie musimy zostać przyjaciółmi, ale po prostu spróbuj mnie polubić. - Blondyn gwałtownie się zatrzymał, dziewczyna zaliczyła zderzenie z jego plecami. Odwrócił się w jej stronę i szepnął:
-Jeśli szukasz przyjaciela to we mnie na pewno go nie znajdziesz. Chcę być samotny, bardzo samotny. W porządku? Dotarło? Mam nadzieję. Prosto i w prawo, na pewno trafisz.
Gryfonka przez chwilę stała osłupiała, lecz prychnęła i odeszła zarzucając włosami.
Draco zbiegł po schodach na dół. Zmierzwił swoje włosy i przed wejściem do pokoju wspólnego Ślizgonów w miarę możliwości naprawił swoją twarz. Później odwiedzi Panią Pomfrey.

- Cześć Draco!- Karin wstała z kanapy i podeszła do blondyna. - Jak miło Cię widzieć!- Stanęła na palcach i pocałowała go w policzek.
- Mam pytanie czy ten wypad do Hogsm.. gdzieś tam jest nadal aktualny?- Uśmiechnęła się delikatnie.
- Jasne, ale to dopiero w piątek po lekcjach.- Smok naprawdę polubił tę dziewczynę, jej norweski akcent czasami go rozśmiesza. Niski wzrost (zaledwie 1.54) sprawia, że dziewczyna jest naprawdę urocza! Nie, nie zakochał się. To po prostu zauroczenie, które minie z czasem. Płożył dłonie na talii brunetki i przysunął ją do siebie.
- Idziemy się do mnie pouczyć?- Szepnął do jej ucha i delikatnie pocałował ją w szyję. Karin pisnęła i złapała rękę Ślizgona, pobiegla do dormitorium chłopaka. Rzuciła zaklęcie wyciszające i zamykające drzwi. Usiadła na łóżku i spojrzała na Blondyna.
- Może pouczymy się anatomii?- Zaśmiała się. Blondyn przewrócił oczami.
-Oh Karin, ja jestem grzecznym chłopcem. Przecież proponowałem naukę. - Uśmiechnął się podnosząc brwi do góry. 
- No daj spokoju, chociaż się całujmy.- Wstała z łóżka i podeszła do chłopaka.  Złożyła pocałunek na jego ustach. Dziwne, nie poczuł tego samego wspaniałego uczucia u dołu brzucha co z Hermioną.
Poruszal głową na boki i uśmiechnął się.  Przecież teraz jest czas na zabawę, tak jak mówił Zabini. 
Zagrajmy w grę.

P'Jenny

1 komentarz:

Mia Land of Grafic