Od sytuacji, w której Draco
uratował Hermionę z opałów minął okrągły miesiąc. Przez ten czas spotykali się
potajemnie, chociażby po to by zrobić razem lekcje. Gdy mijali się na holu
uśmiechali się niewinnie, lub nawet mówili sobie cześć. Weasley nic nie
pamięta, nikt nie wie o ich pojedynku, oprócz Hermiony. Ona jest przestraszona
samym faktem, że Ślizgon wyczyścił mu pamięć i zrobił to na terenie szkoły. Z
resztą nie byłaby taka głupia by komuś o tym powiedzieć, bo sama również
mogłaby na tym ucierpieć. Jej okładka wzorowej uczennicy mogłaby się wygnieść,
a nienaganna opinia u nauczycieli ulec zniszczeniu. Znajomość z Malfoy’em to
jak puszka pandory, niespodzianka zapakowana w piękne pudełko. Czasem ciężko
jest uwierzyć, że dwójka największych wrogów może się zaprzyjaźnić, ale nie
wszystko jest takie złe jak mówią.
Na daną chwilę największym
zmartwieniem chłopaka jest nadchodząca wojna. Wie, że będzie musiał stanąć na
czele śmierciożerców, ramię w ramię z Czarnym Panem. Gdyby spróbował się
przeciwstawić najprawdopodobniej zapłaciłby życiem nie tylko swoim, ale też
całej rodziny. Nie może na to pozwolić.
Hermiona zaczyna się czegoś
domyślać, nikt nie ma w zwyczaju opuszczać lekcji z powodu bolącego ramienia.
Tylko Snape wie, że Ślizgon jest śmierciożercą
co nie napawa go optymizmem, a wręcz przeciwnie. Czuje się przez niego
ograniczany i kontrolowany na każdym kroku. Sam działa na dwa fronty i nikt mu
tego nie wytyka, więc niech trzyma swój nos z dala od nie swoich spraw.
Blondyn rozłożył koc na ławce
i usiadł na nim. Przyjrzał się zielonemu jabłku, które trzyma w dłoni. Ugryzł
owoc i wyprostował nogi.
- Hej. - Usłyszał za sobą
przyjazny głos. Uśmiechnął się delikatnie.
- Cześć. - Szatynka usiadła
obok niego. Zabrała mu jabłko i ugryzła kawałek.
- Jak tam?
- Oh, w porządku. Ron nadal
nic sobie nie przypomina i tak sobie myślę, że on czuje się zapomniany. Dlatego
jest taki niemiły i zimny. Zawsze bardziej adorowałam Harry’ego, to z nim
miałam lepszy kontakt. Mieć szóstkę rodzeństwa, nie wyobrażam sobie tego.
Jeszcze te rozgłosy o nas, jako o parze dobijają go. Nie potrafi sobie radzić z
emocjami i dlatego jest taki agresywny.- Wzruszyła ramionami.
- Czy ty próbujesz go usprawiedliwić?
- Nie, ale on jest tak jakby
moim przyjaciele, nie sądzisz?
Malfoy kiwnął głową.
- Lepiej wracajmy, robi się
zimno. - Wstali z ławki. Blondyn złożył koc i wziął Hermionę za rękę.
Zaskoczona spojrzała na niego, ale potem się uśmiechnęła.
- Jesteśmy parą czy znajomymi?
- Zaśmiała się.
Wzruszył ramionami.
- Odprowadzę cię. - Powiedział
puszczając dziewczynę na schody.
- Nie trzeba. Sama dojdę.
Przez chwilę stali w ciszy,
patrząc się na siebie. Dziewczyna stanęła na palcach i złożyła delikatny
pocałunek na ustach towarzysza.
- Dobranoc. - Chłopak założył
kosmyk włosów za jej ucho.
- Branoc. - Ostatni raz się
uśmiechnęła, odwróciła się i wbiegła po schodach. Draco rozkochuje w sobie
Granger, choć wie, że nie powinien tego robić ponieważ ich związek nie ma
sensu. Jeśli tą relację można nazwać związkiem.
Jego życie to labirynt. Czasem
żeby coś zdobyć, trzeba się temu poddać. Jest pieprzonym sługą Lorda
Voldemorta, ona z nim nie jest bezpieczna. Nie warto oszukiwać i kłamać, bo jak
prawda wyjdzie na jaw, ciężko będzie naprawić to co było. Kłamstwo nigdy nie
popłaca. Musi to zakończyć czym prędzej. Odnaleźć siebie, umiłować to, co trwa
i poczuć, jak piękne jest życie.
--
Ogrzać czyjś chłód, nie tracąc
przy tym ciepła...
Malfoy jest trudnym
człowiekiem. Doświadczył wiele przykrości, jest niezrozumiany. Modne staje się
życie w pojedynkę. Nie jesteśmy wtedy samotni, lecz sami ze sobą. Trzeba być
dobrym, brnąć przed siebie, nie bać się. Nie żałować innym tego, że odeszli. Granger
już dawno się pozbierała. Kawałeczek po kawałku, skleiła siebie, swoje serce.
Powstała na nowo silniejsza. Mija ich z podniesioną głową arogancko
się uśmiechając. Tylko człowiek, który stracił wszystko, potrafi obdarować Ćię
najcenniejszym skarbem.
Dziewczyna usiadła na kanapie
przy kominku, w salonie Gryfonów.
- Jak tam Hermiono? - Obok niej
usiadł -jesli tak to można nazwać, bo tak naprawdę rozłożył się- Harry.
Spojrzała na niego znad
książki. - W porządku. Chciałbyś coś?
- Jja? Czy, znaczy idziesz ze
mną ty do biblioteki? - Podrapał się po karku. Czy on się denerwuje?
- Po co miałabym iść z tobą do
biblioteki? - Zmarszczyła brwi. - Czy Ron ma coś z tym wspólnego? - Zamknęła
książkę i odłożyła ją na stolik. Wstała z kanapy i poprawiła swoją bluzkę.
- Nieważne. Mam do oddania
kilka ksiąg. Zaraz przyjdę.- Poszła do dormitorium dziewcząt. Ze swojego kufra
wyjęła „Spis wszystkich niebezpiecznych
zwierząt, które możesz spotkać w lesie”, „Uroki dla zaawansowanych”,
„Innowacyjne zioła”, „W jaki sposób dobrze przygotować się do owutemów?”
Owutemy są za rok, ale Gryfonka
woli przygotowywać się do nich wcześniej. Chce być na bieżąco.
Włożyła książki do swojej
torby w której już pękały szwy od ciągłego noszenia ciężkich rzeczy. Zawiesiła
ją na ramieniu od razu tego żałując. Zaczęła balansować, zbliżając się do
upadku na lewą stronę, która była obciążona. Zrzuciła torbę z ramienia robiąc
bałagan i hałas.
- Hermiono? - Dobiegł ją głos
Harrego.
- Idę, już idę!- Złapała za
rączkę worka i zaczęła go ciągnąc. Otworzyła drzwi i zeszła do przyjaciela.
- Ehh, możemy iść.
- Zamierzasz ciągnąć tą torbę
przez cały zamek?- Brwi Harrego wystrzeliły do góry.
- Jasne, że tak. Rodzice
obiecali mi przysłać nową. Idziemy?
Po krótkim wymienieniu
spojrzeń przyjaciele wyszli przez dziurę w obrazie. Wszyscy uczniowie zerkali
na Hermionę jak na wariatkę, nawet duchy zaszczyciły ją swoim spojrzeniem. Nie
zważając na szydercze uśmieszki i głupie komentarze odgarnęła włosy z ramienia
i spojrzała przed siebie. Zaczęła schodzić po krętych schodach.
- Ta torba robi za dużo hałasu
Hermiono.- Harry zatrzymał się. Podniósł książki i ruszył dalej.
Gdy weszli do biblioteki dziewczyna
od razu zobaczyła Rona, nawet bez rzucenia mu spojrzenia poszła prosto do
odpowiedniego działu, a za nią Harry. Brała od niego księgi i układała na
półki.
- Możemy wracać.
- Ale Ron...
- Ron co?! - Dziewczyna
krzyknęłam na chłopaka.
- Co to za hałasy?! Wy dwoje,
wynocha stąd! Już!- Pani Pince wyrosła przed nimi jak z ziemi. Żyła na jej
skroni zaczęła niebezpiecznie pulsować.
- Przepraszamy....- Zmieszana
Hermiona spojrzała błagalnie na kobietę, myśląc, że tym złagodzi jej gniew. Ta
tylko poprawiła swoje okulary i odeszła szepcząc coś pod nosem.
- Jak Ronald coś chce to niech
podejdzie. Proste Harry, ty się w to nie mieszaj.
Granger zarzuciła włosami i
odeszła.
P'Jenny.
Witaj!
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Twoją historię dzięki aplikacji Wattpad i muszę przyznać, że jak na razie wywarła na mnie naprawdę ogromne wrażenie. Jedyne, co trochę mnie gryzie, to podziała na Malfoy i Granger. Może niektórzy lubią taką narrację, jednak ja zawsze byłam zdania, że kiedy chce się opisywać emocje obydwojgu bohaterów, trzeba zastosować narrację trzecioosobową. No ale to tylko moje skromne zdanie!
Czekam na dalszy rozwój akcji i życzę weny,
Er-Ka ♥
PS Ten twój tysiąc to naprawdę przedziwna sprawa, skoro mój komentarz był pierwszy. Najwyraźniej masz tutaj niezłych leni, którym nie chcę się pisać. :D