piątek, 16 października 2015

Rozdział 1 " Borgin & Burkes"

Blond włosy chłopak w czarnych rurkach i białej koszuli z odpiętymi kilkoma guzikami mógłby uchodzić za pociągającego, lecz grymas na jego twarzy sprawił, że piękno mija się z celem. Pewnym siebie krokiem przeszedł na peron 9 i 3/4 wraz z rodzicami. Od chudej, niskiej kobiety z blond-czarnymi włosami emanował spokój, kontrastowe kolory nie są wybrykiem mody, mają drugie dogłębne znaczenie. Czarny oznacza przynależność do rodu Black'ów, a blond do Malfoy'ów. Za nimi szedł bardzo wysoki mężczyzna olśniewająco podobny do młodzieńca. Jego długie blond włosy były idealnie zaczesane do tyłu, a na jego czarnym garniturze nie było widać ani krzty kurzu. Ludzie przed nimi wydawali się przestraszeni, torowali im drogę, aż do odpowiedniego wagonu. Kobieta objęła twarz chłopaka obiema dłońmi i ucałowała jego rumiane policzki.
- Udanego semestru, Draco.- Powiedziała unosząc głowę aby na niego spojrzeć. Młody Malfoy zwrócił swoją uwagę na ojca, uścisnął mu dłoń, utrzymując kontakt wzrokowy. Zazwyczaj tylko Narcyza odprowadzała Dracona na ekspres Londyn-Hogwart i za każdym razem się rozklejała, lecz nie dziś. Starała się utrzymać emocje na wodzy. Chłopak spojrzał na zegarek i dopiero teraz zorientował się, że do odjazdu zostało niecałe pięć minut.
- Muszę wsiadać. - Powiedział wskazując palcem na pociąg. Kobieta ostatni raz go przytuliła. Wyswobodził się z jej uścisku i wsiadł w ostatniej chwili. Ruszył w stronę przedziału Ślizgonów.
Dracon dobrze wie, że ojciec nie odprowadzał go ze względu na „ojcowską miłosć”. Chciał sprawdzić czy Malfoy nie zdradzi sekretu, który jest pomiędzy nim, a Voldemortem swojej matce. „To nasz mały sekret”. Te słowa brzęczą mu w głowie.
Jak w transie wszedł do przedziału zwykle zajmowanego przez niego i jego przyjaciół. Usiadł obok Pansy, która prowadzi ożywioną rozmowę z Zabinim. Chłopak wyjrzał przez szybę.
- Jak ci minęły wakacje Malfoy? - Zwróciła na niego uwagę. Uśmiechnęła się łagodnie. Ślizgonki uchodzą za wredne dziewczyny bez serca. Może niektóre takie są, lecz Pansy z pewnością do nich nie należy. Przynajmniej w swoim towarzystwie.
Och, idealnie, codzienne obiadki z Lordem Voldemortem, przechadzki śmierciożerców i tępe żarty o mugolach.
- Było...- Zastanowił się chwilę. -.. w porządku. - Uśmiechnął się blado. Położył ręce na stoliku i zerknął na Zabiniego.
- U mnie też całkiem, całkiem. Byłam w Kanadzie u dziadków. - Odwzajemniła uśmiech.
--
Drzwi od przedziału się otworzyły, a do środka wpadła jakaś Gryfonka. Dosłownie wpadła, ponieważ gdy szarpała się z drzwiami otworzyła je, upadając na kolana. Burza kręconych włosów opadła na jej bladą twarz. Draco zmierzył ją wzrokiem, a potem zmarszczył brwi.
- Malfoy, kretynie, gdzie się podziewasz?!- Spojrzała na Ślizgona ze złością wygładzając swoją szatę dłonią i podnosząc głowę do góry.
- Że co proszę? Coś ci się chyba pomyliło Granger.- Powiedział ze wstrętem.
- Nikt Cię tu nie zapraszał.- Pansy wstała ze swojego siedzenia, już zmierzała w stronę dziewczyny, lecz ta jej przerwała nawet nie zaszczycając ją spojrzeniem..
- Malfoy, jeszcze jesteś prefektem naczelnym, więc profesor McGonagall oczekuje Cię pilnie w przedziale dla prefektów.- Wycedziła przez zaciśnięte zęby. Odwróciła się na pięcie, zarzuciła włosami i wyszła. Jeszcze chwilę po jej odejściu utrzymywał się jej słodki zapach.
- Totalnie zapomniałem, muszę iść. - Blondyn wbiegł do przedziału dla prefektów.
- Pani profesor, przepraszam za spóźnienie. - Przełknął ślinę i usiadł na wolnym miejscu obok kogoś z Ravenclaw’u.
- Panie Malfoy, to niedopuszczenia, że prefekt naczelny się spóźnia. Powinien Pan dawać przykład innym uczniom szkoły Hogwart. Mam nadzieję, że to ostatni wybryk.- Powiedziała surowo. Jak gdyby nigdy nic zaczęła tłumaczyć obowiązki prefektów, rozdzielać zadania i inne tego typu rzeczy. Dracona to nie interesowało, więc swoją uwagę zwrócił na Granger, która przez te wakacje zmieniła się. Nie wygląda na pannę, która zapatrzona jest w książki, włosy ma roztrzepane i sterczące na wszystkie strony. Nie przypominają już siana, tak jak na pierwszym roku. Zaśmiał się zwracając na siebie wszystkich wzrok.
- Co Pana tak śmieszy, Panie Malfoy?
- Nic. Kompletnie nic.
--
Kolacja powitalna przebiega tak jak zwykle. Tiara zaśpiewała aby wszyscy się zjednoczyli, przydzielono pierwszaków, Dumbledore wygłosił kilka swoich idiotycznych słów.
Malfoy wstał od stołu odpychając swoje krzesło, przez co większości osób spojrzała na niego -tak, cała główna sala-. Włożył ręce do kieszeni i wyszedł. Przeszedł na błonia, a potem usiadł pod dużym dębem. Wbił swój wzrok w gładką taflę jeziora od której odbija się księżyc i nieliczne gwiazdy. Podwinął lewy rękaw i spojrzał na bardzo wyraźny znak, Mroczny Znak. Przejechał po nim opuszkami palców. Strasznie go pali, czuje jakby milion małych igiełek wbijało mu się w skórę. To nie oznacza nic dobrego. Czarny Pan rośnie w siłę i zbiera armię. Zanim zdążył zareagować usłyszał jak ktoś biegnie, a potem donośny szloch. Schował się za pniem drzewa i zerknął w kierunku hałasu. Nad brzegiem jeziora stoi dziewczyna, płacze. Przełknął ślinę.
Co ma zrobić? Podejść do niej i ją pocieszyć, czy to zignorować?
Przez chwilę stał bijąc się z myślami, zakrył znak i ruszył. Im był bliżej, tym bardziej słyszał jej płacz. Chrząkną. Dziewczyna nagle odwróciła się w jego stronę. Nie był to nikt inny jak Panna Granger.
- Czego chcesz Malfoy?- Spytała dość buntowniczym głosem. Zaśmiał się drwiąco.
- Chciałem pomóc. - Powiedział podnosząc ręce w geście obronnym.
- Od kiedy pomagasz szlamom? - Uniosła brwi. - Zazwyczaj tylko szkodzisz.
Wyciągnął różdżkę i szepnął: - Lumos.
- Łaskawie nie świeć.- Zakryła twarz dłońmi, lecz zanim to zrobiła zdążył zauważyć czerwony ślad na jej policzku.
- Ktoś cię uderzył? - Wyciągnął rękę i już chciał ją dotknąć, ale się odsunęła.
- Co? Nie, to z zimna. - Zmierzyła chłopaka niepewnym spojrzeniem.
- Jeśli tak.- Kiwnął głową. Ona nie potrafi kłamać, nawet jeśliby się starała. Przecież nie jest zimno, spokojnie mógłby wejść do jeziora. Może i wakacje dobiegły końca, a wraz z nimi kalendarzowe lato, lecz pogoda nadal się utrzymuje.
- Wracam do zamku, tobie też radzę. Nox.- Uśmiechnął się przyjaźnie. Spojrzała na niego osłupiała, ale po chwili go dogoniła. Szli w ciszy w stronę zamku w świetle księżyca. Rozdzielili się dopiero przy schodach do lochów.
- Dobranoc Granger. - Ślizgon szepnął cicho, żeby tylko ona to usłyszała. Nie żeby ktoś podsłuchiwał.
Zarumieniła się delikatnie i odeszła. Blondyn stanął przed znaną ścianą
- Serpens. – Szepnął hasło, a po chwili mur rozstąpił się. Przeszedł przez próg, rozejrzał się po pokoju wspólnym Ślizgonów. Nikogo tutaj nie ma, pewnie wszyscy już śpią. Zdjął marynarkę i udał się do sypialni chłopców. Przebrał się w piżamę i wszedł do łóżka. Otulił się zielono-białą kołdrą. Zasnął myśląc o brązowych włosach, cudownym zapachu i pięknym uśmiechu.
--
Pierwszy tydzień szkoły przebiegł spokojnie, pomijając kilka sprzeczek i jedno zalanie łazienki, prawdopodobnie przez Jęczącą Martę. Draco zawiesił swoją torbę na ramieniu i spojrzał na dzisiejszy plan lekcji:

1. Śniadanie w Wielkiej Sali
2. Zaklęcia i uroki z Krukonami
3. Obrona Przed Czarną Magią
4. Przerwa
5. Historia Magii
6. Eliksiry z Gryfonami
7. Obiad w Wielkiej Sali.

Poprawił swoją szatę i poszedł na śniadanie. Usiadł przy stole Ślizgonów, zjadł tosty z dżemem i wypił sok pomarańczowy. Zerknął w stronę Gryfonów szukając osoby, którą tak bardzo chce zobaczyć. Szczerzę mówiąc nawet nie wie dlaczego jest tak podniecony jej widokiem. Uśmiechnął się delikatnie widząc, jak wchodzi do Wielkiej Sali. Niestety uśmiech zszedł mu tak szybko, jak pojawił się na jego ustach. Dziewczyna na policzku ma wielkiego, fioletowego siniaka, którego nieudolnie próbuje zakryć włosami.
--
Historia Magii jest dziś nudna, zresztą tak ja zwykle. Draco przeciągnął się, a potem ziewnął. Wyprostował nogi i położył głowę na ławce. Zdecydowanie się nie wyspał. Pansy gra w kółko i krzyżyk razem z Zabini'm. Gry mugoli. Blondyn prychnął patrząc na nich.
- Ha, wygrałam!- Z ust dziewczyny wydobył się okrzyk zwycięstwa. - Eww. - Powiedziała rozglądając się po sali, wszyscy byli w nią wpatrzeni razem z nauczycielem. Gdy rozbrzmiał dzwon Malfoy złapał swoją torbę i wyszedł z klasy. Ostatnia lekcja, była wyczekiwaną przez niego lekcją. Chce porozmawiać z Granger ponieważ wie, że ktoś ją uderzył i to się stało od razu po przyjeździe do Hogwartu.
Hermiona przyszła razem ze swoimi przyjaciółmi. Ślizgon westchnął i zawołał do siebie Pansy.
- Mogłabyś na chwilę zająć czymś Pottera i Weasley'a? Możesz użyć tej swojej słodyczy. Czy cokolwiek.- Szepnął patrząc na nią z nadzieją. Przewróciła oczami dając znak, że się zgodziła i, że na pewno Draco wisi jej przysługę. Podeszła do nich zaczynając używać swojego uroku osobistego, wyprostowała się i nawinęła pasemko włosów na smukły palec. Weasley od razu łykną przynętę, lecz Potter nie był do końca pewny. W końcu poszli razem z dziewczyną, która udawała, że jest naprawdę w dużej potrzebie, bo ktos jej dokucza, a ona się go boi. Nie zważając na komentarze Ślizgonów Draco podszedł do Granger. Stała z boku, przygarbiona i wielce zainteresowana swoimi butami.
- Hej. - Dziarski uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Oh, to tylko ty. - Podniosła głowę i spojrzała na blondyna obojętnie. - Chcesz mi podokuczać, czy znowu zgrywać milusińskiego?
- Co? Ja-nie-Granger.- Przewrócił oczami, ona jest taka trudna.
- Jestem pozytywnie nastawiony do Ciebie, okej? Chcę porozmawiać, tylko to.
- Ha-śmieszne-nie. - Wyminęła Ślizgonów i weszła do otwartej klasy. Zdenerwowany Draco zrobił to samo co ona. Potter, Weasley i Pansy spóźnili się na lekcję, Snape'owi nie uszło to bokiem.
- Proszę, proszę. Widzę, że macie ochotę na szlaban. Pan Potter z Panem Weasley'em zaszczycą mnie jutro swoją obecnością, zaś z Panną Parkinson rozliczę się kiedy indziej. - Pansy rzuciła przyjacielowi spojrzenie w stylu „zabiję cię”, a potem podeszła do swojego kociołka. Warzenie eliksiru nie szło Ślizgonowi za dobrze, albo buchały z niego jakieś opary, albo coś się rozlewało. Czytał listę składników po kolei:  sproszkowany ogon jaszczurki, dwoje oczu nietoperza, trzy listki mandragory, kropla krwi jednorożca. Opróżnił kociołek i zaczął jeszcze raz.
Snape podszedł do niego i przyjrzał się wywarowi.
- Bardzo dobrze Draco, idealny Eliksir Energii. - Blondyn napełnił fiolkę ze swoim nazwiskiem i odstawił na biurko Snape'a.
Chłoszczyść. - Miejsce pracy od razu się wyczyściło. Włożył swoją różdżkę do kieszeni jeansów.
- Proszę o złożenie fiolek na moim biurku i posprzątanie po sobie.- Krzyknął Snape. Z korytarzy dało się usłyszeć gwar uczniów, koniec lekcji. Ziewnął, a potem wyszedł z klasy.
- Dracon, idziemy do Hogsmeade jutro?- Zabini znalazł się po jego lewej stronie.
- Tak, możemy. - Uśmiechnął się patrząc na chłopaka. Kiwnął głową i odszedł do innego Ślizgona, którego najwidoczniej pytał o to samo, ponieważ usłyszał strzępki ich rozmowy.
--
Następnego ranka Draco obudził się wypoczęty. Wstał z łóżka i ubrał się, podszedł do lustra, które wisiało na ścianie na przeciwko szafy. Zaczął układać włosy.
Po godzinie, zwartą grupą Ślizgoni szli uliczkami Hogsmeade.
- Jak wspaniale ciepło.- Jęknęła zadowolona Pansy.
- Rzeczywiście.- Malfoy odpiął guzik od swojej koszuli. W pewnym momencie dostrzegł Granger, zniknęła w Ulicy Śmiertelnego Nokturnu, która należy do najbardziej niebezpiecznych.
- Muszę coś załatwić. - Spojrzał na Ślizgonów. - Dołączę do was pod Trzema Miotłami.- Powiedział szybko od nich odchodząc, nie dając im nawet chwili na odpowiedź. Pobiegł za szatynką najszybciej i jednocześnie najciszej jak się dało. Zadzwonił dzwonek od drzwi sklepu Borgina & Burkes'a. Na Merlina, czego ona może tam szukać? Podkradł się do witryny sklepowej, tak aby nikt go nie zauważył.
Hermiona weszła do sklepu niepewnie się rozglądając. Ten sklep już z zewnątrz doprowadzał ją o ciarki na całym ciele, a co dopiero oglądanie go wewnątrz. Omiotła pomieszczenie wzrokiem jeszcze raz i dopiero teraz zauważyła sprzedawcę przyglądającego się jej czujnie.
- Nie powinno cię tu być. - Zachrypiał Borgin.
- Tak, ale mam sprawę. - Granger podeszła bliżej mężczyzny.
- Mam na myśli coś, czym mogłabym zadać komuś ból. Nie chodzi mi o nóż, bardziej zależałoby mi na jakiejś rzeczy, lub na czymś co jest zaklęte. Coś, czego nie można tak łatwo się pozbyć.- Rozmarzona Gryfonka spojrzała na zaintrygowanego mężczyznę. - Rozumie Pan o co mi chodzi? Wiem, że mogę to u Pana znaleźć.
Czarnowłosy przyglądał się jej, ale po chwili jego wyraz twarzy zmienił się. - Nie pomagam szlamom.
- Cóż, chciałam żeby Pan sobie zarobił, ale nie to nie.
W sklepie panowała cisza, co chwilę przerywana głośnym sapaniem Borgina.
- Dobrze, mam coś, co może ci pasować.- Mężczyzna zniknął na zapleczu sklepu w momencie gdy otworzyły się drzwi wejściowe.
- Granger, co ty do cholery wyprawiasz?
- Śledzisz mnie Malfoy? - Dziewczyna spytała dość opryskliwie.
- A nawet jeśli to co z tego? Co ty tu robisz?
- Ja? Ja robię zakupy. - Uśmiechnęła się złośliwie.
- Jasne Granger, wracamy. - Złapał dziewczynę za ramię i zaczął ciągnąć ją w stronę wyjścia, ale stanął gdy powrócił właściciel sklepu.
- Panicz Malfoy? - Borgin ukłonił się nisko.- W czym mogę pomóc?
- W niczym, my właśnie wychodzimy. 
- Ależ Panna...- Spojrzał na dziewczynę pytająco.
- Granger.- Włożyła ręce do kieszeni jeansowej kurtki.
- Właśnie, Panna Granger chce cos ode mnie kupić. - Hermiona wzięła odpowiednią ilość galeonów i podała mężczyźnie dłoń na pożegnanie. Poczuła jak wciska jej coś pomiędzy zaciśnięte palce. Uśmiechnęła się dając mu w zamian pieniądze.
- Wystarczy jedna kropla aby zabić.- Szepnął patrząc w oczy Gryfonki. W jej brązowych tęczówkach można było zauważyć żądne zemsty ogniki.
- Do widzenia.- Ponownie się uśmiechnęła. Schowała ręce do kieszeni kurtki i wyszła ze sklepu, a wściekły Ślizgon tuż za nią.

Dziewczyna trzyma śmierć w dłoni.

- Powiesz mi co tam robiłaś?- Zaatakował ją Malfoy.
- Wybacz, ale to nie twój interes. - Uśmiechnęła się nonszalancko.
Chłopak westchnął ze zrezygnowaniem, wiedział, że nic nie wyciągnie od dziewczyny jeśli sama nie zechce mu powiedzieć.
- Jak sobie chcesz Granger.- Wyminął ją i poszedł do pubu Pod Trzema Miotłami.

P'Jenny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic